Opodatkowanie PIT bonusów jest jednym z czołowych medialnych tematów fiskalnych. Rzecz w tym, że pracodawcy często świadczą w naturze na rzecz swoich pracowników. A pracownicy powinni zapłacić tzw. „daninę”. Bonus to np. karnet na siłownię dla całej brygady. Czasem zaś darmowy weekend w SPA dla kierownika działu. Różnie to wygląda – najczęściej, pro forma, jest przeprowadzane za pośrednictwem firmy pracodawcy (firma nabywa towar/usługę w swoim imieniu i świadczy pracownikom). Dużo bonusów i świadczeń rzeczowych występuje w okolicach świąt (np. suto zastawiona lub całkiem skromna zakładowa wigilia).
W związku z tym, grudniową porą, często przychodzi mi rozmawiać na ten temat. I zwykle – rozmowy są smutne – okraszone koniecznością opodatkowania wartości rynkowej bonusu.
Muszę jednak przyznać, że nie jest to uczciwe podejście do tematu. Nieuczciwe, ale – w sposób uzasadniony. Nie wypada bowiem w czasie rekolekcji adwentowych doradzać bliźnim, jakby tu zrobić durnia z rodzimego fiskusa:)
A można zrobić durnia – bez większych przeszkód, nie naruszając żadnego z obowiązujących przepisów. Ba – nie zawracając głowy „duchowi praw” – jeśli nawet w dziedzinie polskich podatków ktokolwiek takiego widział.
Ustawa o PIT z jednej strony opodatkowuje bonusy i wskazuje podstawę naliczenia podatku w ich wartości rynkowej. Z drugiej strony – nie zabrania pracodawcom sprzedawać na rzecz pracownika jakichkolwiek towarów i usług.
Można więc kupić na firmę pobyt w SPA za 2 tys. zł i zamiast darowywać wątpliwą przyjemność zapłacenia podatku kierownikowi, odprzedać mu tę usługę w sposób klasycznie przyjęty np. za 200 zł. W firmie pozostanie koszt podatkowy 2 tys. zł i przychód ze sprzedaży 200 zł. Na pewno nie wystąpią ustawowo opodatkowane u pracownika świadczenia w naturze, świadczenia nieodpłatne lub częściowo odpłatne. Zamiast nich – będzie standardowa sprzedaż w działalności gospodarczej.
Fiskus generalnie nie będzie miał przestrzeni, żeby się do czegoś tu przyczepić. Teoretycznie – wystąpi niedozwolone wykorzystanie powiązań z pracownikiem. Ryzyko tej operacji, wynikające z zaniżenia kwoty przychodu ze sprzedaży, poniesie jednak tylko firma – nie jej pracownik. Ryzyko to polega zaś na dopisaniu firmie przychodu do kwoty, za jaką zakupiła odprzedaną usługę. Trzeba by przy okazji przeprowadzić żmudne postępowanie wykazujące antypodatkowe wykorzystanie powiązań. Przepisy i orzecznictwo w tym zakresie stawiają zaś organom podatkowym tyle problemów, że często – w niewiele znaczących sprawach, nie opłaca się kruszyć kopii.
Poza tym można też wykorzystać wiele niuansów występujących w konkretnych, jednostkowych przypadkach.
Mniejsza z tym – moim zdaniem, jak na grudniowe popołudnie, sposób na podatek wyszedł mi całkiem fajny.